Takie, których nikt nawet nie śmie udoskonalać.
Smak dzieciństwa w czystej postaci.
Gdy sięgam pamięcią daleko w przeszłość, śmiało mogę powiedzieć, że to właśnie one lądowały na moim talerzu najczęściej, gdy potrzebny był obiad "na szybko", "na poprawę humoru" czy po prostu "na słodko".
Dlatego właśnie przepis ten pozostanie ze mną na zawsze.
Zjęcie, stylizacja oraz dodatki to dzieło Mojej Mamy :)
Takie w 100% w moim guście.
I znalazłam.
Są cieniutkie, delikatne, elastyczne lecz z kruchymi brzegami.
Łatwo się rwą ale idealnie składają.
Cudownie zapiekają.
Niezwykle plastyczne.
Przepisu na ciasto jako takiego nie będzie ponieważ uważam, że naleśniki każdy smaży po swojemu, dokładnie takie, jak lubi.
Chciałam się z Wami natomiast podzielić paroma wskazówkami, jakie ja stosuje smażąc moje "naleśniki idealne".
1) Więcej wody niż mleka- początkowo do ciasta dodawałam wyłącznie mleko, później mieszałam płyny w proporcji 1:1 aby ostatecznie zakończyć na cieście, w którym 3/4 dodawanego płynu to woda.
2) Najlepiej użyć do przepisu wody gazowanej- dzięki temu ciasto wychodzi puszyste, leciutkie i delikatne, nawet, gdy naleśnik jest bardzo cienki.
3) Jeśli nie mamy akurat wody gazowanej, nie wpadamy w panikę i nie wysyłamy domowników pędem do sklepu- równie dobrze sprawdzi się zwykła woda z dodatkiem odrobiny proszku.
4) Zawsze szczypta soli, niezależnie od tego, czy naleśniki podaję na słodko czy na wytrawnie.
5) Jeśli cukier to tylko waniliowy i dosłownie odrobinę- za bardzo lubi się przypalać.
6) Ciasto najlepiej się smaży, gdy damy mu odpocząć przez ok 30 minut przed smażeniem.
7) Do ciasta dodaję mniej więcej łyżeczkę oliwy na 120 g mąki, więcej zdecydowanie nie potrzeba.
8) Przed smażeniem patelnię teflonową leciutko natłuszczam za pomocą ręcznika kuchennego zamoczonego w oliwie i mocno rozgrzewam.
9) Ciasto "rozlewamy" po patelni bardzo szybko, płynnym ruchem.
10) Naleśniki smażymy na średnim ogniu. Aby nalesniki były bardziej kruche ogień należy zwiększyć. Jeśli natomiast zalezy nam na elastycznych naleśnikach płomień zmniejszamy.
11) Naleśniki po usmażeniu układamy jeden na drugim, nie "wietrzymy" jak w przypadku gofrów. Dzięki temu pozostaną elastyczne a nie kruche.
12) Przechowujemy szczelnie owinięte w folię spożywczą w lodówce. Genialnie smakują odsmażane na odrobinie masła :)
Ale pamiętajcie: trening czyni mistrza! :)
A wiesz, że stosuję podobne zasady? Więcej wody niż mleka, dodatek wody gazowanej, sól i robienie ciasta minimum 30 minut przed smażeniem :)
OdpowiedzUsuńApetycznie wyglądają naleśniki w stylizacji Twojej mamie - mnóstwo owoców aż zachęca do jedzenia!
Wszystko ok. popraw tylko szybko tego "orta" w tytule, przy tych umiejętnościach :)
OdpowiedzUsuńNa usunięcie tego posta- wyrażam zgodę :)
pozdrawiamy serdecznie
Tapenda
Legendarne mamine naleśniki. :) Też uważam, że nie da się ich pobić. Po prostu. Od dziecka, najlepsze.
OdpowiedzUsuństosuję większość :) a to ma jakieś 'chemiczne' wlasciwości jeśli jest więcej mleka niż wody? np. gorzej się smaży czo coś w tym stylu?
OdpowiedzUsuńNie, mleko, przynajmniej według mnie, powoduje, że naleśniki stają się bardziej "kruche" niż "elastyczne" :) I lepszą konsystencję ma samo ciasto, łatwiej się odkleja i przewraca :)
UsuńWitam, ja również robię podobne naleśniki (i nawet jadłam je dziś na śniadanie) ale zgadzam się - każdy ma swój smak.
OdpowiedzUsuńA moim zdaniem najlepsze na samym mleku. są wtedy chrupiace ale jak kto woli :)
OdpowiedzUsuńoj klasyka :)
OdpowiedzUsuńOj tak! Trening czyni mistrza! ;)
OdpowiedzUsuńRobię identycznie jak w Twoich wskazówkach, woda gazowana musi być koniecznie, no i patelnia tylko lekko natłuszczona olejem... Wychodzą pyszne :)
OdpowiedzUsuńteż mam swój ulubiony przepis na naleśniki, ale u mnie odwrotnie, to Mama smaży teraz takie jak ja, a nie ja takie jak Ona! :-)) okazuje się, że ja tez mogłam ją czegoś nauczyć :-))
OdpowiedzUsuńoj tak, mama robi najlepsze naleśniki :) a ja nawet nie chce próbować jej w tym dorównać .. :)
OdpowiedzUsuńA ja szczerze przyznam, że przez lata naleśniki nie należały do moich ulubionych obiadów - jak były to zjadałam jednego. Bo te mojej mamy jakoś mi nie smakowały ;) Ale teraz robię sobie sama, wolę wersję bardzo mleczną i lekko chrupką i mogę ich zjeść mnóstwo.
OdpowiedzUsuńDziękuję za te wszystkie wskazówki. Mam nadzieję, że wkrótce dojdę do perfekcji, a na razie muszę jeszcze sporo poćwiczyć :)!
OdpowiedzUsuńMi od jakiegoś czasu bardzo smakują naleśniki z sosem na ostro ! ;) Pychota. Ale Twój przepis z większą ilością wody chyba wypróbuję bo sama używam tylko mleka.
OdpowiedzUsuńI może jakiś czytelnik mi powie gdzie mam nacisnąć żeby obserwować bloga? Bo nie widzę takiej opcji.
OdpowiedzUsuńmamine naleśniki są najlepsze na świecie, ja sama mam z nimi problem, może z Twojego przepisu by mi wyszły takie jak trzeba?
OdpowiedzUsuńMi naleśniki wychodzą ok, ale moja babcia to potrafi! Nigdzie nie jadłam takich naleśników jak ona robi, mimo że sama robię z tego samego przepisu, to nie potrafię wydobyć takiego smaku. :)
OdpowiedzUsuńNabrałam przez Ciebie ochoty na naleśniki : ) Najchętniej z feta i szpinakiem ; )
OdpowiedzUsuńA zasady? Stosuję podobne, ale zawsze robię wszytko na oko; )
Naleśniki - idealne śniadanie weekendowe! Może jutro wezmę się za smażenie? Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa nie umiem smażyć naleśników - jakkolwiek nie przygotowałabym ciasta, zawsze mi się rwą... Masakra. Ale C. obiecał, że kiedyś mnie nauczy, bo jego zawsze są idealne :)
OdpowiedzUsuń