Powiem tylko, że przez ostatni okres zdążyłam zapomnieć jak przyjemnie jest usiąść pod kocem, z kubkiem gorącej herbaty, rozkoszując się każdą minutą najbardziej odmóżdżającego filmu na świecie.
Jak dobrze jest zjeść ciepły, świeżo przygotowany obiad przy wspólnym stole a nie kurczaka z makaronem o konsystencji podeszwy na prędce odgrzewanego w pracowniczej mikrofalówce.
Tak, wolne popołudnie, tęskniłam za Tobą jak nigdy!
Szkoda tylko, że sponsorowane jesteś bólem głowy, gardła i ogólnym "rozbiciem materiału".
Bo przecież raz nie zawsze, czasem nie często.
Lekkie serniczki z wyraźnie wyczuwalną nutą amaretto.
Delikatny aromat wanilii i praktycznie nieodnotowywalna ilość mąki.
Subtelnie słodkie, wykańczane smakiem trufli w białej czekoladzie.
Przed podaniem polane gorącymi śliwkami gotowanymi w winie.
... czysta poezja!
Prosto, szybko i pysznie :)
Indywidualne serniczki amaretto z białą truflą
Składniki:
- 300 g sera na sernik
- 3 białka
- 3 łyżki budyniu waniliowego bez cukru
- 30 g cukru pudru
- 80 ml amaretto
- cukierki truflowe w białej czekoladzie
Wykonanie:
Ser, budyń, cukier i amaretto dokładnie mieszamy w misce.
Białka ubijamy ze szczyptą cukru pudru na sztywną pianę.
Cukierki ( u mnie 5 sztuk) kroimy w drobną kostkę i dodajemy do masy serowej.
Na sam koniec łączymy białka z masą serową i przekładamy do ramekinów bądź foremek.
Pieczemy w 150 stopniach przez około 20, 30 minut.
Czas pieczenia jest uzależniony od wielkości formy, w jakiej przygotowujemy nasz deser.
Gdy sernik na brzegach i z wierzchu jest dobrze przypieczony wyjmujemy go z piekarnika, pozostawiamy do przestygnięcia i podajemy z gorącymi, domowymi śliwkami na winie.
I niech ktoś tylko spróbuje ponarzekać na studencką kuchnię ;) Zjadłabym taki serniczek...
OdpowiedzUsuńserniczki wyglądają i brzmią niezwykle smacznie:)
OdpowiedzUsuńoj tak, koc, herbata i odmóżdżający film czasami są konieczne :)
OdpowiedzUsuńtaka studencka alkoholizacja to pełna kultura! ;)
mmmmmmmm genialne:)
OdpowiedzUsuńBoskie!
OdpowiedzUsuńA rozkladac sie nie lubie, ale czasem lepiej zaszyc sie pod kocem, niz stawiac czola rzeczywistosci i jednoczesnie walczyc z wirusem.
Teraz w taką pogodę tym bardziej koc i herbata zyskują moją sympatię ;)Miałaś świetny pomysł na te serniczki, wyglądają obłędnie. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie to samo dziś poczułam - radość z jesieni.. Sama nie mogę w to uwierzyć.U mnie też choroba. Ze mną juz lepiej ale mąż padł. No to przechlapane na kilka kolejnych dni...Zszokowałaś mnie tytułem!!!Bosko.
OdpowiedzUsuńGenialność.
OdpowiedzUsuńBardzo lubie takie małe serniczki, robiłam je kiedy miałam wielką ochotę na sernika anie mialam cierpliwości, żeby długo czekać :)
OdpowiedzUsuńi poproszę herbatę do tego ;)
OdpowiedzUsuńcoś fantastycznego ! pysznie wyglądają !
OdpowiedzUsuńZapowiada się pysznie:D
OdpowiedzUsuńmmm ale fajnie wyglądają
OdpowiedzUsuńŚliczne i apetyczne, jadłabym, aż by mi się uszy trzęsły :)
OdpowiedzUsuńCudowne zdjęcia. Z chęcią bym posmakowała tego cuda. Przepis szybki, prosty, a jaki efekt. Nic tylko się zajadać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło