Nieśpiesznie przechadzasz się alejkami, rozglądasz się za co bardziej ciekawym łupem.
Aż tu nagle....
Najpierw ten zapach... Kuszący, nęcący w nosie, przywołujący wspomnienia...
Słodki acz delikatny, subtelny a zarazem wyrazisty... Zapadający w pamięć...
Podążasz za nim, szukasz jego źródła... Zupełnie owładnięta jego magią zapominasz o całym świecie...
Po niedługiej przechadzce zauważasz Go... Wysoki, delikatny, pociągający... I ten Jego zapach...
Nie znasz go jeszcze, nic o nim nie wiesz a tracisz dla Niego głowę, zupełnie...
Jesteś w stanie oddać wszytsko by zostać z Nim sam na sam, zatracić się w Jego objęciach...
Żeby był Twój, tylko Twój. Tak na wyłączność.
Bez namysłu zabierasz Go do siebie do domu, całego, dokładnie tak, jak stoi, dokładnie tak pachnącego...
Poznajecie się, nieśpiesznie, rozkoszujecie się każdą minutą... Ba, sekundą!
Pierwsze wrażenie opada, poznajesz jego wnętrze, prawdziwe jestestwo...
I nagle cała magia pryska, wabiący aromat okazuje się chemicznym dodatkiem do ciasta. Urodę zawdzięcza On natomiast wprawnej ręce linii produkcyjnej...
... i w ten sposób zostajesz z zapasem pieczywa, które swym zapachem obiecywało domowe, pyszne kanapeczki. Niestety. Okazało się praktycznie niejadalne...
... i myślisz co by tu zrobić...
... wyrzucić... ?
Tak zrobiłby przeciętny, statystyczny Polak.
Według badań <klik> Polacy najczęściej wyrzucają właśnie pieczywo. Wiadomo: szybko wietrzeje, nie zawsze okazuje się być równie smaczne jak sugeruje jego zapach, czy po prostu kupujemy go zbyt dużo.
Do niedawna my z Mamą również tak robiłyśmy.
Szybko okazało się jednak, że niezbyt dużym wysiłkiem możemy uniknąć wyrzucania ogromnej ilości jedzenia.
Jednakże, rozsądne zakupy dla dwuosobowej rodziny wcale nie są takie łatwe jak by się mogło wydawać.
Zwłaszcza dla osób, które "jedzą oczami" :)
Przeciętne porcje produktów są zbyt duże, by dwie osoby zjadły je od razu a otwarte szybko się psują. Tak jest na przykład z serami, jogurtami, pieczywem tostowym czy nawet słodyczami.
Odkąd pierwszy raz obejrzałyśmy z Mamą program "Ekonomia Gastronomia" na TVN Style stwierdziłyśmy, że trzeba coś zmienić.
Taka jest prawda. Ludzie na świecie głodują, wręcz umierają z głodu a my bezmyślnie, nierozsądnie wyrzucamy jedzenie.
Od tej pory staramy się planować posiłki na cały tydzień, przygotowywać większą ilość a później przerabiać podstawowe danie tworząc różnorodne "wariacje". I odziwo okazało się to naprawdę proste.
Dziś zapraszam Was więc do przyjrzenia się "ekonomicznemu" jadłospisowi dwuosobowej rodziny, opartym na zasadach Ekonomii Gastronomii <klik>.
Dzień wcześniej zauważyłam dwie bułki zalegające w chlebaku. Były już zupełnie suche, nie nadawały się do zjedzenia. No ale przecież nie wyrzucę... Zaczęłam myśleć, kombinować...
Jedną z nich pokroiłam w kosteczkę i skarmelizowałam na łyżce masła i cukru.
Wiadomo, dzień trzeba zacząć od porządnego śniadania.
Najlepiej takiego, które będzie zarazem pyszne, sycące i wartościowe.
Pierwsza myśl: tosty francuskie.
Otworzyłam lodówkę i zobaczyłam, że kończy się termin otwartej niedawno maślanki. Szybko pojawił się kolejny przebłysk: pancakes.
I nagle mnie olśniło: a gdyby to połączyć?
Podczas przygotowań oczywiście nie omieszkałam podjadać... I w ten sposób sucha bułka, skarmelizowana na patelni i posypana cynamonem, okazała się genialną przekąską!
Do pancakes przygotowałam sos z karmelizowanych jabłek. W ten sposób wykorzystałam jedno, samotne, niezbyt smaczne jabłko i resztkę rodzynek zalegających gdzieś w szufladzie po świątecznym serniku.
French toast pancakes
Składniki (spora porcja dla dwóch osób):
Suche:
- skarmelizowane kawałki jednej bułki pszennej
- 3/4 szklanki mąki pszennej
- pół łyżeczki proszku do pieczenia
- 1/4 łyżeczki sody
- pół łyżeczki cynamonu
Mokre:
- 3/4 szklanki maślanki
- jedno jajko
- łyżeczka oliwy z oliwek bądź oleju
Wykonanie:
Suche składniki doładnie łączymy ze sobą w misce i odstawiamy na bok.
W drugiej misce ubijamy mikserem maślankę z jajkiem i oliwą bądź olejem.
Masa powinna się dość mocno spienić.
W międzyczasie rozgrzewamy patelnię.
Mokre składniki wlewamy do suchych i mieszamy ale tylko do połączenia.
W cieście mogą pozostać wręcz grudki. Dzięki temu pancakes wyjdą puchate i nie opadną.
Na rozgrzaną patelnię kładziemy po łyżce ciasta razem z kawałeczkami bułki.
Smażymy na średnim ogniu aż zobaczymy, że boki pancakes się ścięły a bąbelki na powierzchni przestają "pękać".
Przewracamy na drugą stronę i podpiekamy aż do przyrumienienia.
Sos karmelowo-jabłkowy:
Jedno jabłko obieramy ze skórki, kroimy na ćwiartki, wykrawamy środek i kroimy w drobniutką kosteczkę.
W rondelku na wolnym ogniu rozpuszczamy łyżkę masła, wsypujemy łyżkę cukru i mieszamy aż całkowicie się rozpuści.
Po tym czasie dorzucamy pokrojone w kosteczkę jabłko i prażymy na wolnym ogniu aż całkowicie zmięknie a nawet będzie się rozpadać.
Polewamy jeszcze ciepłym gorące pancakes.
Powiem nieskromnie, że to jeden z najpyszniejszych moich kulinarnych eksperymentów.
Po pierwszym kęsie jednogłośnie doszłyśmy z Mamą do wniosku, że smakują zupełnie jak.... RACUCHY!
Do tego nie potrzeba im zupełnie cukru, wystaczy ten z karmelizacji bułki i sosu jabłkowego.
W życiu bym się nie spodziewała, że wyjdą aż tak dobre!
No ale nie samym śniadaniem człowiek żyje... Trzeba było wymyśleć coś na obiad...
I tak właśnie stwierdziłam, że wykorzystam drugą suchą bułkę.
Będąc we Włoszech dwa dania najbardziej zapadły mi w pamięć ze względu na swoją "awangardowość": pizza z frytkami i świeżą mozzarellą oraz spaghetti z okruchami chleba.
I to było to!
Pokombinowałam i wszyło coś cudownie pysznego, sycącego i niezwykle szybkiego.
Zdecydowanie do powtórzenia gdy wracam do domu zmęczona, przeraźliwie głodna i bez chęci na gotowanie wymyślnych dań.
Udało się również wykorzystać otwartą puszkę białej fasoli, która została po wczorajszym obiedzie (czy wspominałam już, że przeciętne porcje gotowych produktów są nie do przejedzenia dla dwuosobowej rodziny?)
I to było to!
Pokombinowałam i wszyło coś cudownie pysznego, sycącego i niezwykle szybkiego.
Zdecydowanie do powtórzenia gdy wracam do domu zmęczona, przeraźliwie głodna i bez chęci na gotowanie wymyślnych dań.
Udało się również wykorzystać otwartą puszkę białej fasoli, która została po wczorajszym obiedzie (czy wspominałam już, że przeciętne porcje gotowych produktów są nie do przejedzenia dla dwuosobowej rodziny?)
Spaghetti z czosnkowymi grzankami, chilli, skórką z cytryny i fasolą
Składniki:
- 130 g makaronu spaghetti
- sucha bułka pszenna
- 2 łyżki oliwy dobrej jakości
- ząbek czosnku
- pół łyżeczki startej skórki z cytryny
- jedna papryczka chilli, wypestkowana i drobno pokrojona
- pół puszki białej fasoli odsączonej z zalewy
- starty parmezan do posypania
Wykonanie:
Makaron gotujemy w osolonej wodzie al dente.
Bułkę kruszumy na malutkie kawałeczki za pomocą blendera.
Na patelni rozgrzewamy dwie łyżki oliwy.
Wrzucamy przeciśnięty przez praskę czosnek i podsmażamy przez ok 2 minuty.
Później dorzucamy skórkę z cytryny i chilli i podsmażamy przez kolejną minutę.
Wrzucamy okruchy chleba i fasolę, smażymy do zrumienienia się grzanek.
Dorzucamy ugotowany i odsączony makaron i podsmażamy przez ok. 30 sekund.
Wykładamy na talerz i posypujemy świeżo startym parmezanem.
Szybkie, lekkie a zarazem sycące. Powalający aromat zostaje całkowicie wchłonięty przez okruchy chleba.
Cudowne!
No i oczywiście nie obejdzie się bez pysznego deseru!
Tym razem zamiast bułki wykorzystałam zalegające ciasteczka, biszkopty i bakalie.
Jak już wspominałam, często zdarza nam się "jeść oczami". Kupujemy z mamą biszkopty, 2 paczki ciasteczek, herbatniki. Szybko okazuje się, że to ponad nasze siły.
Tak powstał pomysł, zainspirowany moim ukochanym shake'iem, który kiedyś piłam w jednej z łódzkich kawiarni. Niestety, z nieokreślonych powodów została ona zamknięta a mi pozostało jedynie wspomnienie cudownego smaku tego kotailu.
Skład jest dość dowolny, możemy wykorzystać wszelkie słodkości: ciastka, batoniki a nawet zeschnięte ciasta domowe. To samo z bakaliami. Dla urozmaicenia można dodać świeże owoce czy lody. Zachęcam do tworzenia własnych kompozycji smakowych.
Ciasteczkowy shake czekoladowo-kokosowy
Składniki (dwie nieduże porcje):
- 200 ml mleka
- 6 kostek białej czekolady
- 12 ciasteczek typu petit beurre
- 6 ciasteczek "baletek"
- 6 biszkopcików
- łyżka wiórków kokosowych
Wykonanie:
Mleko podgrzewamy i rozpuszczamy w nim czekoladę.
Odstawiamy do ostygnięcia.
Do mleka dorzucamy pokruszone ciasteczka i wiórki.
Blendujemy.
Przelewamy do szklanek i posypujemy pokruszonym ciasteczkiem.
Nieśpiesznie się rozkoszujemy.
Tak właśnie udało nam się skomponować 3 ciekawe dania z produktów zaglegających w szafkach i lodówce.
Bo po co marnować skoro można zrobić coś pysznego?
Szczerze polecam spróbować :) Zaoszczędzimy pieniądze, zjemy cudowne dania! Czego chcieć więcej?
Bardzo pomysłowe ;) Ja stale się uczę, jak mądrze robić zakupy dla dwóch osób. Myślę, planuję, przeliczam. I przyznam, że bardzo rzadko zdarza nam się coś wyrzucić, bo nie zjedliśmy. Najlepiej to robić małe zakupy często niż dużo rzadko oraz wykorzystywać jeden zakupiony składnik do kilku rzeczy.
OdpowiedzUsuńgenialne pomysły, każdy bym wypróbowała, chociaż pankejki są chyba moim faworytem :).
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTrafiłam tutaj dzięki "Kuchni Agaty" i nie żałuję! Rewelacyjna notka, bo bardzo z życia wzięta. Ostatnio też borykam się z problemem marnowanego jedzenia, a tutaj widzę bardzo mądre i sprytne sposoby na zużycie wszystkiego!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, i dodaję do ulubionych!
Ania.
ale smacznie tu u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńKurcze, te pancakes..:) Genialne!
OdpowiedzUsuńpo prostu kobieta ideał ;)
OdpowiedzUsuńuwielbiam tez tak zuzywac resztki, wtedy wychodza najfajniesze rzeczy ;p
Dlaczego dziś wszędzie napotykam rady na wykorzystanie suchego pieczywa? :D
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł!
bardzo fajny post, jestem jak najbardzie za !
OdpowiedzUsuń(:
Superpomysly! Najbardziej podobaja mi sie pancakes ;) ja ostatnio tez "przetwarzalam" chlebek jeszcze z wielkanocnego koszyka jako pudding, i pycha!
OdpowiedzUsuńPodoba mi sie jak pisalas o Nim i Jego zapachu, naprawde fajnie!
Świetne pomysły! Nie cierpię wyrzucać jedzenia. :)
OdpowiedzUsuńJa bym na wszystko wpadła i nawet naczynia pozmywała(ale tylko po sobie żeby nie było!) xD
Bardzo proszę o więcej inf. na maila: aniazoffu@gmail.com.
OdpowiedzUsuńZ góry dziękuję!
Ania
Również staram się nie wyrzucać jedzenia i kombinuję, podobnie do Ciebie. Twoje pomysły są bardzo fajne i godne naśladowania, ale myślę, że wiele osób wyrzuca pieczywo, bo jest ono coraz gorszej jakości. Tak jak napisałaś, ma pachnieć i zachęcać, aby znaleźć się u nas w koszyku, potem już nikogo nie obchodzi, czy nadaje się ono do jedzenia. Szkoda. Jedyna metoda to pieczywo własnej produkcji, kto ma trochę czasu, powinien koniecznie spróbować bo warto.
OdpowiedzUsuńWitaj :) bardzo się ciszę, że mnie znalazłaś i poznałam osobę, która walczy i jej się to udaje. Będziesz dla mnie wzorem i postaram się cały czas zaglądać na bloga :)
OdpowiedzUsuńProblem wyrzucania jedzenia jest mi bardzo dobrze znany. Ciągle staram się zrobić coś z zalegających produktów, którym kończy się termin ważności. Nawet ostatnio uratowałam kefir, śmietanę, jogurt naturalny i skórkę pomarańczową ;D
OdpowiedzUsuńŚwietne pomysły na bardzo smaczne dania. Z pewnością skorzystam z inspiracji :-)
Bardzo ciekawe podejście :D
OdpowiedzUsuńWprost idealnie ekonomiczne te dania, no kto by pomyślał. Ja z suchych bułek zawsze robię bułkę tartą i nie muszę kupować :))
OdpowiedzUsuńhttp://czlowiekprawnik.wordpress.com/
OdpowiedzUsuńhahaha, ta blogi są genialne :D Tamte czytam na poprawę humoru w przerwie między łaciną a rzymskim oO :P
UsuńMmm ile pyszności! Pycha!
OdpowiedzUsuń